Czwartek, 21 grudnia, 16:30
-Bella pośpiesz się! - czerwonowłosa dziewczyna nerwowo odgarniała spadającą na czoło grzywkę. Nie mogąc wytrzymać wstała z niskiej szkolnej ławki i zaczęła przechadzać się po pomieszczeniu. Zmęczenie jednak nie pozwalało jej na to, dlatego ponownie opadła na kawałek drewna. Jedyną rzeczą na jaką miała ochotę była herbata i dobry film w towarzystwie przyjaciółki.
-Bella! - ponownie warknęła podchodząc do drzwi i mocno w nie uderzając.
-Już idę, gdzie ci się tak śpieszy? - zapytała dziewczyna wychodząc z łazienki.
-Przypominam ci że zaraz będzie piąta, a ja jestem zmęczona - dodała z wyrzutem czerwonowłosa i narzucając na siebie płaszczyk w kolorze zgniłej zieleni opuściła pierwsza szatnię. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem na widok zniesmaczonej miny przyjaciółki i ruszyła w pogoń za drobną osóbką nie chcąc zostać w tyle. Coś jednak uniemożliwiło jej dalszy bieg i po chwili runęła na ziemię uderzając głową o oblodzone schody. Przez chwilę myślała że zaraz zemdleje, ale wstrząs obdarował ją tylko kilkukrotnymi zawrotami głowy. Syknęła chwytając się za obolałe miejsce i podparła się ręką na jednym ze schodów.
-Boże przepraszam, nic ci nie jest? - nie musiała długo czekać kiedy została podniesiona ze schodów dzięki umięśnionym ramionom. Nie mogła uwierzyć że widzi właśnie jego, pomimo że było bardzo ciemno, a okolicy nie oświetlała żadna uliczna lampa doskonale wiedziała że właśnie jest trzymana przez właściciela brązowych tęczówek o których myślała przez ostatnie kilka tygodni.
-W porządku? - chłopak powtórzył pytanie naciągając na czoło dziewczyny szarą czapkę. która zdążyła wystarczająco osunąć się z jej głowy. Uśmiechnął się delikatnie pomagając stanąć na nogi brązowowłosej.
-Tak - odpowiedziała i chwytając za ramię torby ruszyła w stronę stojącej po drugiej strony ulicy przyjaciółki.
-Uważaj na siebie! - usłyszała za plecami, ale kiedy odwróciła się jego już tam nie było.
Czerwonowłosa która widziała zdarzenie podbiegła do dziewczyny chwytając ją za rękę.
-Tak Sophie wracajmy już - powiedziała nawet nie czekając na pytanie, otrzepała kurtkę ze śniegu i zaciskając mocniej dłoń przyjaciółki pociągnęła ja w stronę przystanku autobusowego.
***
Czwartek, 21 grudnia, 19:15
-Bella na pewno wszystko w porządku? czerwonowłosa skierowała wzrok na przyjaciółkę dopiero teraz zauważając ze nie odezwała się ani słowem od dobrej godziny.
-Tak - odpowiedziała na odczepkę nawet na nią nie spoglądając.
-Bo wiesz mam wrażenie że przez ten upadek straciłaś umiejętność mowy - zaśmiała się. Kolejny raz zero reakcji.
-No pokaż co tam bazgrzesz? - z fotela przeskoczyła zwinnym ruchem na kanapę wciskając się pod miękki koc Belli. Brązowowłosa z prędkością światła zamknęła zeszyt i schowała go za siebie.
-Pokaż, tylko zerknę - błagała starając się wyrwać przyjaciółce zeszyt - Myślałam że nie mamy przed sobą żadnych tajemnic - naburmuszyła się zakładając ręce
-Soph to nic ważnego - oparła się o brzeg kanapy wzdychając - Masz, jeszcze nie skończyłam - podała jej zeszyt nie mogąc znieść utkwionego na sobie spojrzenia przyjaciółki.
-Przystojny - podsumowała obrysowując palcem wskazującym rysy twarzy mężczyzny - Kto to? - zapytała kierując wzrok z powrotem na dziewczynę.
-Nie wiem - wyszeptała wyrywając jej zeszyt.
-Bella nie rozumiem cię, zachowujesz sie jakoś dziwnie
-Daj mi spokój Sophie proszę, nic mi nie jest - rzuciła
-Na pewno wszystko w porządku?
-Ohhh dajcie mi wszyscy spokój - warknęła zamykając się w łazience. Chciała pobyć sama, miała dosyć pytań.
-Dobra jak będziesz chciała pogadać to wiesz gdzie mnie szukać - usłyszała charakterystyczny dźwięk zamka i już wiedziała że została sama. Nie mogła wytrzymać, usiadła przy brzegu wanny i tak po prostu zaczęła płakać, sama nie wiedząc dlaczego. Tęskniła za ojcem, wiedziała że on pomógłby jej w każdej sytuacji. W środku krzyczała, potrzebowała porządnego wstrząsu , porządnego spoliczkowania. Chciała w końcu się obudzić i zacząć żyć normalnie. Osunęła się na zimne kafelki zasypiając.
***
Piątek, 22 grudnia, 16:40
Lewa noga Belli spoczywała w rozdeptanym, wełnianym kapciu w jej pokoju i cieszyła się zupełnym odpoczynkiem, podobnie jak druga oraz reszta jej ciała które zajmowało miejsce na wygodnym łóżku. Wokół niej jak zawsze leżała sterta przeróżnych całkiem ważnych dla niej kartek.
-Cześć kochana! - w drzwiach pojawił się Tom uśmiechając się szeroko na widok przyjaciółki
-Tomy! - od razu rzuciła mu się na szyję mocno ściskając
-Mam wino, film i białą czekoladę, mogę wejść? - zapytał pokazując jej całą zawartość jaka trzymał w dłoniach.
-Jasne - zaśmiała się puszczając go przodem. Chłopak od razu zaczął przeglądać po kolei kartki. Nie chowała ich bo doskonale wiedziała że nie będzie o nic pytał. Przerwała mu jednak i wpychając rysunki do pudełka po łóżkiem pomachała przed nim płytą i uśmiechnęła się znacząco.
***
Oglądanie filmu dziewczyna rozpoczęła od wypicia duszkiem całego kubka wina. Skrzywiła się i wyciągnęła rękę z pustym kubkiem wymownie wskazując na butelkę.
-Poproszę jeszcze - Tom podniósł znacząco brwi, ale nic nie mówiąc napełnił naczynie do pełna. Brązowowłosa wypiła łyk, próbując skoncentrować się na filmie.
-Nie zapytasz o co chodzi?
-Powiesz jak będziesz chciała - odparł przykrywając ją dokładnie kocem.
-Racja - przyznała wtulając się w przyjaciela. Objął ją odwzajemniając uścisk.
-Następnym razem idziemy na spacer, bo jak każda nasza rozmowa odbędzie się w towarzystwie wina to będziemy razem chodzić na spotkania Anonimowych Alkoholików - zaśmiali się razem. On jednak doskonale wiedział że to własnie ona ma większe skłonności do alkoholizmu.
-Swoją droga jest całkiem smaczne - wtrąciła
-Tak masz rację - usmiechnął sie gładząc jej włosy
-Jak było na zajęciach? -podniosła się do pozycji siedzącej, kiedy przypomniała sobie o jej dzisiejszej nieobecności w szkole
-W porządku, nic nowego -uśmiechnął się - Dan prosiła cię żebyś zadzwoniła
-Mówiła o co chodzi ?
-Nie, może po prostu chce pogadać
-Pewnie tak - kolejny raz wtuliła się w chłopaka wracając do oglądania filmu.
Chciała jeszcze z nim porozmawiać, ale nie miała siły. Zasnęła.
***
Sobota, 23 grudnia, 9:00
-Co u ciebie tatku? - zapytała z trudem powstrzymując łzy. Obudziła się z pilną potrzebą odwiedzenia ojca. Zupełnie nie wiedziała dlaczego. Obiecała sobie że przyjdzie tu dopiero w pierwszy dzień świąt, ale jak zwykle nie mogła się powstrzymać. Po niecałej godzinie zdołała wykrztusić kilka słów. Czekała na odpowiedź wpatrując się w marmurowy nagrobek pokryty śniegiem. Jak zwykle jej nie uzyskała. Zapaliła mały czerwony znicz i dotykając srebrnych lliter ruszyła w stronę powrotną. Znowu się zaczęło, znowu nie będzie mogła zapomnieć jej głowę już teraz zaprzątają tysiące myśli o ojcu, a zamiast spędzić wigilijny wieczór z rodziną przy stole ona przepłacze go w swoim pokoju. Nigdzie się nie spiesząc powoli maszerowała chodnikiem obserwując dokładnie czerwoną kostkę. Myślała że jest tu sama, ale mysliła się. Dostrzegła młodego chłopaka stojącego przed niewielkim grobem. Przeszła obok, ale nie mogła być niezauważona. Cisza jaka panowała na cmentarzu pozwoliła wychwycić każdy najmniejszy dźwięk. Chłopak odwrócił się w jej stronę, a ona przeżyła szok. Widząc kolejny raz brązowe błyszczące tęczówki lekko zachwiała się w miejscu, ale szybko powróciła do stanu trzeźwości. Teraz mogła przyjżeć mu się dokładnie. Właśnie tak go sobie wyobrażała. Delikatne, ale męskie rysy twarzy i spierzchniete od zimna usta w lekkim uśmiechu. Brązowe niesforne włosy opadały na jego czoło poruszając się za każdym podmuchem wiatru.
-To ty - odezwał się podchodząc do dziewczyny -Chyba już się widzieliśmy prawda? - zawiązał mocniej szalik.
-Tak, nawet dwa razy
-Przepraszam, muzyka była naprawdę piękna i trudno było mi się oprzeć - odparł nieco zmieszany. Nie myliła się, to właśnie on perfidnie zakłucił jej taniec zamieszkując na dobre w myślach.
-Nie przeszkadza mi to - uśmiechnęła się ciepło i skierowała się w stronę powrotną. Nie chciała dłużej marznąć.
-Jesteś naprawdę świetna - dorównał jej kroku
-Dziękuję to miłe
-Z takim talentem powinnaś tańczyć u największych gwiazd - kontynuował . Ona cały czas obserwowała niezchodzący z jego twarzy uśmiech, od którego biło pozytywną energią.
-To nie dla mnie, nie zależy mi na sławie - zamilkł. Doszli do żelaznej furtki. Ona nie chciała odchodzić, pragnęła oglądać jego oczy przez całą wieczność. Wiedziała ze musi wracać, matka znowu nie da jej spokoju. Posłała mu jeszcze jeden ciepły uśmiech, starając się aby był najpiękniejszy i z trudem odwracając sią ruszyła w stronę przystanku.
Cześć kochani!
Należą wam się przeprosiny... Nie tylko za długą nieobecność, ale również za tez rozdział na górze. Po prostu was przepraszam, od dobrego tygodnia nie mogę nic napisać, nie wyobrażam sobie tego dalej. Potrzebuję trochę czasu a na pewno napiszę dla was coś znacznie lepszego, obiecuję.
Kocham
Emily<3
Świetny rozdział ;) Bardzo mi się podoba ;p
OdpowiedzUsuńEj!
OdpowiedzUsuńNie masz za co nas przepraszac, bk ten rozdzial na gorze jest cudowny , a ty nawet nie masz prawa myslec inaczej !
Ciekawie zaczyna się opowiadanie i ciekawa jestem dalszych przygod głównej bohaterki.
Pozdrawiam i zycze weny *.*
Świetnie się czyta! Dodaje bloga do zakładek i czekam na następny rozdział! A w wolnej chwili zapraszam na: http://you-love-me-and-i-love-you.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Award ! Szczegóły u mnie :
OdpowiedzUsuńhttp://remember-the-white-rose.blogspot.com/
Świetny rozdział <33
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego bloga ;D Świetnie go prowadzisz i masz niesamowity talent :)
Czekam na nn ;*
+Serdecznie zapraszam na nowy, już z 7 rozdział na blogu:
http://milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com/
Pozdrawiam gorąco, Jula :P