piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 3 ''Nie sądzę aby było we mnie coś ciekawego''

-To jakieś szaleństwo! - pisnęła dziewczyna, a po chwili pomieszczanie wypełnił jej głośny śmiech.
-Cii - uciszył ją wysoki brunet przykładając swój palec do jej drobnych ust.
-Ale ja nie dam rady - kolejny raz zachichotała widząc jak chłopak pochyla się przed nią w wymownym geście. 
-Chcesz żeby było im dobrze? - zapytał nie ukrywając rozbawienia
-Oczywiście że tak - odparła już trochę poważniej opierając się o ramię bruneta.
-Więc wskakuj - kolejny raz pochylił przed nią plecy czekając aż zajmie na nich miejsce. Z lekkim wahaniem usadowiła się na jego barkach, by po chwili pisnąć przez  gwałtowne podniesienie się chłopaka. Z łatwością wślizgnęła się do pomieszczenia zabawnie wierzgając nogami. Brunet nie musiał długo czekać, kiedy dziewczyna ponownie pojawiła się w oknie podając mu dwie puchate kulki. Chwilę później sama zeskoczyła z murku odbierając od chłopaka jednego zwierzaka. Śmiejąc się  zaczęli biec w nieznanym kierunku jak najdalej od miejsca zbrodni. 

Niedziela, 24 grudnia
Kolejny wieczór Bella spędzała w łóżku wtulona w psa. Tak było od kilku miesięcy. Nie lubiła wychodzić z domu, bo właśnie wtedy musiała przybierać zupełnie inną osobowość. Ludzie już dawno po śmierci ojca przestali obchodzić się z nią jak z jajkiem, ale może ona właśnie tego potrzebowała? W tej chwili na pewno.
-Bella! - usłyszała wołanie kolejny raz je ignorując. Nawet dzisiaj w ten wyjątkowy wieczór nie chciała wychodzić z pokoju.Cichy szelest dochodzący zza drzwi poinformował ją że osoba za nimi wcale nie miała zamiaru odpuszczać.
-Bella - zadziwiająco ciepły głos jej mamy dobiegł ją zaraz przy jej uchu
-Dajcie mi spokój proszę - wtuliła się mocniej w szczeniaka
-Skarbie, nie zaczniemy bez ciebie - poczuła ciepły dotyk na czole -Proszę, zrób to dla Max'a.....dla taty - przerwała. W dziewczynie coś drgnęło, odchyliła miękki koc spoglądając na matkę. Kobieta siedziała na brzegu łóżka wyginając usta w lekkim uśmiechu.
-Zraz zejdę - szepnęła prawie niesłyszalnie. Kobieta uśmiechnęła się szerzej opuszczając mały pokój dziewczyny. Bella z trudem opuściła szczupłe stopy na zimną podłogę podchodząc do dużej szafy z ciemnego drewna. Od razu sięgnęła po wieszak z delikatną czarną sukienką. To właśnie ją podarował jej ojciec w ostatnią spędzoną razem wigilię. Nie potrafiła tak po prostu jej wyrzucić, czuła że niewielki kawałek materiału będzie przy niej zawsze. Spoglądając w lustro wiedziała że nie wytrzyma długo. Nienawidziła patrzeć na własne odbicie. W jej oczach była żałosną dziewczyną z marzeniami nie do spełnienia. Włosy związała w wysokiego koka eksponując dotąd zakryte wyraźne kości policzkowe. Starła ostatnią łzę z bladego policzka i jak najciszej potrafiła otworzyła drzwi wychodząc z pomieszczenia. Stąpając boso po drewnianych schodach wywołała ich kilkukrotny skrzyp uciszając rozmowy w salonie. Kiedy tylko stanęła przed dużym stołem nakrytym białym obrusem w domu zapanowała zupełna cisza. Dave od razu wstał z zajmowanego miejsca odsuwając krzesło czekające na drobną dziewczynę.
-Przepraszam że musieliście na mnie czekać - szepnęła usadawiając się na masywnym krześle.
-Ważne że z nami jesteś - mężczyzna uśmiechnął się wręczając w jej dłoń biały opłatek. Dzielenie się kawałkiem chleba nie znaczyło wiele dla dziewczyny, zawsze powtarzała wykutą regułkę dla każdej z osób. Nie działały na nią łzy matki i czułe uściski ojczyma. Nawet urocze usposobienie młodszego brata nie wywierało na niej znaczenia. Jeszcze nigdy nie była tak oschła dla swojej rodziny. Choć mówią że czas leczy rany jej było jeszcze ciężej. Coraz bardziej brakowało jej ojca i dzieciństwa, w którym on uczestniczył.
-Chcemy Ci coś powiedzieć kochanie - dziewczyna ocknęła się spoglądając w stronę kobiety. Jej policzki pokrywał naturalny zawsze towarzyszący jej rumieniec.-Spodziewam się dziecka - odparła cicho jakby bojąc się reakcji córki. Bella poczuła się jakby ktoś oblał ja kubłem zimnej wody. Czując napływającą falę łez odsunęła gwałtownie krzesło od razu wstając z miejsca.
-Przepraszam - szepnęła ścierając kilka kropel z policzka, które już zdążyły spłynąć po jej nienagannym makijażu. Narzucając na ramiona granatowy płaszcz wyszła z domu zostawiając rodzinę. Nikt nie próbował jej zatrzymać, wiedząc że nie da rady...

***
-Chodź - chłopak chwycił kościstą dłoń dziewczyny ciągnąc w swoją stronę. Napotkał go jednak jej opór, a drobne ciało wciąż spoczywało w tej samej pozycji.
-Jeśli zostaniesz tutaj kolejną godzinę spotkamy się na cmentarzu - odparł nadal nie zmieniając swojej spokojnej postawy. Odgarnął kilka drobnych kosmyków dziewczyny napotykając jej puste spojrzenie. Ciemne oczy wciąż wpatrywały się w dużą dłoń spoczywającą na jej czole. Chłopak od dłuższej chwili próbował złapać kontakt z dziewczyną zupełnie nie zwracając uwagi na jej wyraźną potrzebę samotności.
Zastanawiała się czy naprawdę jest ślepy czy powinna wywiesić sobie na czole kartkę z dużym czerwonym napisem ''Odpierdolcie się wszyscy''.
-Jeśli nie wstaniesz w ciągu minuty będę musiał użyć siły - warknął lekko podirytowany. Z natury był wyjątkowo spokojnym człowiekiem, jednak zupełna ignorancja i upartość dziewczyny powoli wyprowadzała go z równowagi. Gdyby nie fakt że jej drobne kończyny dygotały spoczywając na warstwie śniegu już dawno udałby się do domu. Jej wzrok kolejny raz powędrował na brązowe tęczówki chłopaka starając się wyczytać z nich wszystkie emocje. Posłał dziewczynie lekki
 uśmiech chcąc zachęcić ją do przystania na jego propozycję. Po chwili odetchnął głęboko, uśmiechając się jeszcze szerzej kiedy ujrzał przed sobą zabawnie poruszającą się osóbkę. Zaraz po usunięciu śniegu z ciemnego płaszcza dziewczyna stanęła przed chłopakiem czekając na jego reakcję. Dokładnie okrył jej ciało swoją kurtką i mimo wielu sprzeciwów brunetki zaprowadził ją w stronę swojego mieszkania.

***

-No to opowiadaj, co robiłaś o godzinie dziesiątej w wigilię w Londyńskim parku? - zapytał wpychając w jej dłonie kubek z parującym napojem. Nie czekając dłużej dziewczyna wzięła spory łyk parząc sobie tym samym język. Chłopak zaśmiał się z jej zabawnych ruchów zwracając tym samym jej uwagę.
-Byłam na spacerze - odparła krótko wlepiając wzrok w idealne rysy twarzy mężczyzny.
-Z tego co mi wiadomo to wigilię spędza się z rodziną - zaśmiał się czując się coraz bardziej niezręcznie przez przenikliwe spojrzenie brunetki.
-Jak masz na imię? - zapytała ignorując zupełnie to co powiedział chwilę temu
-Liam - odpowiedział wstając z miejsca 
-Nie zapytasz?
-O co?
-O moje imię
-Nie muszę Bello - uśmiechnął się pod nosem, biorąc łyk swojej herbaty
-Czemu to robisz?- zapytała nie spuszczając go z wzroku
-Co? - uniósł brwi przeczesując nerwowo włosy
-Dlaczego zabrałeś mnie tutaj?
-Nie lubię gdy takie dziewczyny jak ty są smutne, a do tego samotne - odparł dotykając jej dłoni spoczywającej na stole. Wyraźnie zaskoczona jego ruchem odwróciła głowę przełykając ślinę. Od śmierci ojca utworzyła naokoło siebie barierę, której naruszenie powodowało momentalne ostrzeżenie dla dziewczyny.
-Na pewno nie chcesz rozmawiać o tym parku? - przerwał ciszę uśmiechając się ciepło w jej stronę
-Nie ma w tym nic co by cię zainteresowała - kolejny raz wlepiła wzrok w ciemne oczy
-Jesteś pewna? - zapytał chcąc upewnić się czy nie wyciągnie niczego z brunetki
-Powinieneś inaczej układać włosy - zignorowała pytanie wkładając dłoń w jasne włosy chłopaka. Przeczesała je w odwrotną stronę uśmiechając się z efektu jaki uzyskała. W jej oczach i tak był perfekcyjny.
Cmoknął śmiesznie ustami przybierając 'korzystną' pozę tak by dokładnie zobaczyła jego profil. Nic się nie zmienił, nadal perfekcyjny. Kolejny raz w pomieszczeniu zapanowała cisza, która powoli przeradzała się w tą niezręczną. Teraz to on dokładnie obserwował jej jasne tęczówki, jakby chciał prosic o więcej rad dotyczących układania włosów
-Myślę że powinnam już iść - zaczęła kierując się w stronę drzwi. Jej zamiary zostały jednak przerwane, a ciepła dłoń bruneta spoczywała na jej ramieniu.
-Zostań - przeciągnął - Nie chcę być sam w 'taki' wieczór - pokreślił.
-Dobrze - zgodziła się od razu wracając w poprzednie miejsce. Tak naprawdę nie chciała wychodzić. Zapewne znów odwiedziłaby park zalewając się łzami. Usadowiła się na miękkiej kanapie rozglądając się po pomieszczeniu.
-Opowiesz mi coś o sobie?- zapytał siadając tuż obok. Być może był za blisko, ale nie przeszkadzało jej to. Dzisiaj nie ukrywała niczego i pozwalała sobie na wszystko. Taki miała zamiar.
-Ładnie pachniesz - przyznała opierając głowę na łokciach.
-Lubisz mówić co myślisz nie? - zapytał śmiejąc się
-A ty opowiesz mi coś o sobie?
-I ignorować moje pytania
-Nie sądzę aby było we mnie coś ciekawego - odparła ziewając lekko.
-Długo tańczysz? - również zignorował ją nie przejmując się tym czy byłoby to niegrzeczne czy nie. W końcu mógł grać na tych samych zasadach.
-Zaczęłam jak byłam dzieckiem - pierwszy raz tego wieczoru odpowiedziała na pytanie wywołując u chłopaka uśmiech.
-Dlaczego spędzasz sam wigilię?
-Cóż- przeciągnął zakładając ręce za głowę - Moja dziewczyna wyjechała do rodzinnego miasta i tak oto jestem sam - zaśmiał się nerwowo spoglądając w stronę Belli.
-Oh, to tak jak ja - przyznała rozpoczynając chwilę ciszy od razu przerwaną przez bruneta.
-Chodź musimy przygotować kolację - złapał drobną dłoń ciągnąc w stronę kuchni.
W towarzystwie ciastek i herbaty rozumieli się zupełnie jak najlepsi przyjaciele, ciesząc się swoim odmiennym wieczorem wigilijnym, który dla nich był wyjątkowy.

Cześć!
Jest tu jeszcze ktoś?
Ogłaszam ogromne święto, gdyż właśnie ukończyłam rozdział.
Po chwilach słabości otwieram bloga na nowo.
Liczę że nadal ze mną jesteście.
Kocham
Emily<3

*Tekst pisany kursywą to wspomnienia
Szablon by S1K