sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 4 ''Nie sądzisz, że to w jakimś stopniu przeznaczenie?''

 Poniedziałek, 25 grudnia

Przecierając oczy Bella rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym spędziła ostatnią noc. Puste kubki i okruchy czekoladowych ciastek wciąż znajdowały się na stoliku. Przeciągając się leniwie, poskładała ciemny koc, który okrywał jej ciało i posprzątała naczynia pozostawiając salon w stanie nienaruszonym. Zajrzała do sypialni od razu uśmiechając się na widok śpiącego chłopaka i zakładając płaszcz opuściła mieszkanie.
Pora powrócić do rzeczywistości.

***
Dziewczyna przemierzała ośnieżone chodniki, mijając co jakiś czas wesołe rodziny. Miasto było zupełnie spokojne, co pozwalało jej na parę chwil samotności. Miała ogromną ochotę potańczyć, ale wiedziała, że szkoła świeci pustkami i nie będzie miała możliwości się do niej dostać. W końcu dotarła na właściwą ulicę, odetchnęła kilkakrotnie, otwierając drzwi. W środku pachniało ciastem, a ciepłe powietrze drażniło jej zmarznięte policzki.
-Kto tam? - z kuchni dotarł stłumiony głos jej matki. Przełknęła ślinę wchodząc w głąb mieszkania, aż napotkała zatroskany wzrok kobiety.
-Bella! - wykrzyknęła rzucając się w jej stronę. Mocno uściskała dziewczynę, sprawiając, że niemalże brakowało jej powietrza. Brązowowłosa pragnęła, by matka zawsze okazywała jej tyle uczuć, lecz wiedziała, że to nierealne. - Tak bardzo się o ciebie martwiliśmy - pogłaskała jej zimny policzek, uśmiechając się ciepło.
-Przepraszam - szepnęła dziewczyna - chciałam pobyć trochę sama, bardzo cieszę się z twojej ciąży - przyznała, wysilając się na uśmiech. Trudno było jej zmusić się do tego gestu, a kobieta doskonale o tym wiedziała. Ucałowała jej policzek i wysłała dziewczynę w stronę pokoju, tłumacząc by zaraz wróciła na posiłek.

***
-Mamy nadzieję, że ci się spodoba - mężczyzna z uśmiechem wręczył dziewczynie niewielkie pudełko, zapakowane w złoty papier. Max bawił się na dywanie nowymi zabawkami, a pies wesoło merdając ogonem ciągnął za kapeć Belli. Dziewczyna rozerwała kawałek papieru, nie mogąc się doczekać, aż w końcu zobaczy zawartość pudełka. Czuła się jak małe dziecko, choć wiedziała, że czasy dzieciństwa nigdy nie powrócą. W końcu dotarła do ciemnego pudelka, delikatnie podnosząc jego wieczko. Zakryła usta dłonią, dostrzegając co się w nim znajdowało. Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku, nie wierzyła, że jej marzenie mogłoby się spełnić. Delikatnie chwyciła za jednego buta i pozbyła się kapcia, którym od razu zajął się pies. Wsunęła bladoróżową baletkę na swoją szczupłą stopę, gładząc jej miękki materiał.
-Dziękuję - szepnęła, posyłając uśmiech mamie i Dave'owi. Od zawsze marzyła o takich właśnie butach, a teraz wiedziała, że będzie tańczyć w nich do upadłego.
-Mam nadzieję, że nie będziesz spędzać całych dni na uczelni - kobieta zaśmiała się,choć Bella mimo wszystko traktowała dom jak miejsce do spania. Dziewczyna odwzajemniła tylko uśmiech i wróciła do podziwiania prezentu, który sprawiał jej radość do końca dnia.

***
Czwartek, 27 grudnia

-Dobrze kochani, mam nadzieję, że święta minęły wam wspaniale, jednak musimy wracać do pracy - Danielle klaszcząc, przechadzała się po sali. Zawsze robiła to, aby uciszyć rozmowy. Kiedy w końcu uzyskała uwagę wszystkich znajdujących się na sali, kontynuowała. - Jak wiecie konkurs taneczny odbywa się za niecały miesiąc, a ponieważ chcę aby dwójka z naszej grupy wzięła w nim udział, musimy zacząć ciężko pracować, by przekonać się kto z was jest najlepszy, za 5 minut zaczynamy - uśmiechnęła się w stronę Belli i zniknęła za drzwiami szatni. Brunetka westchnęła, rozglądając się nerwowo po całej sali. Miała nadzieję, że Tom zjawi się w przeciągu pięciu minut, bo jeżeli nie, będzie mogła pomarzyć o udziale w konkursie. Nie miała partnera, który mógłby zastąpić przyjaciela,a bez niego nie zatańczy.
-Dobrze, możemy zaczynać - ponownie usłyszała entuzjastyczny głos nauczycielki i podniosła się z ziemi na jej słowa. Po środku parkietu znajdowało się 7 par, które tylko czekały na polecenia drobnej dziewczyny.
-Bella, gdzie twój partner? - zwróciła się w stronę brunetki, czekając na odpowiedź.
-Nie mam pojęcia, nie mam z nim kontaktu - westchnęła odkładając telefon do torby. Zdążyła wykonać tysiące połączeń do Toma, jednak on nie dawał żadnego znaku życia.
-Nie ma możliwości, abyś nie tańczyła - Danielle założyła ręce, zastanawiając się co zrobić. Po krótkiej chwili uśmiechnęła się sama do siebie, kierując się w stronę swojego niewielkiego gabinetu. Wróciła ciągnąc za rękę zdezorientowanego chłopaka. Bella miała ochotę zapaść się pod ziemię, gdy tylko dotarło do niej kto jest wcześniej wspomnianą osobą. Nie widziała go od momentu wieczoru wigilijnego i miała nadzieję, że tak właśnie pozostanie.
-To mój chłopak Liam, pożyczę ci go dzisiaj - zaśmiała się - To Bella, poznajcie się- wskazała w stronę brunetki. Na twarzy Liama pojawił się lekki uśmiech, ruszył w stronę dziewczyny, puszczając jej oko. Nie było możliwości, żeby nie odwzajemniła uśmiechu, na jego widok jej serce od razu przyspieszało.
-Dobrze, koniec zamieszania, zaczynamy - słodki głos dziewczyny znowu wypełnił pomieszczenie, doprowadzając wszystkich do porządku. Duża dłoń mężczyzny oplotła talię Belli, na co przeszedł ją niechciany dreszcz. Nawet nie zauważyła, kiedy muzyka zaczęła grać, a jej ciało mimowolnie poddało się tańcu. Dziewczyna nie sądziła, że chłopak potrafi tak dobrze tańczyć, jednak tłumaczyła sobie to tym, że był związany z Danielle.
-Nie lubię, gdy ktoś ode mnie ucieka - szepnął do jej ucha. Spowolniła ruchy zaskoczona jego słowami, jednak szybko powróciła do rzeczywistości.
-Nie uciekam - odparła spoglądając w brązowe tęczówki. Mocniej ścisnęła, za jego ramię, chcąc podtrzymać wiarygodność jej słów.
-Nie sądzisz, że to w jakimś stopniu przeznaczenie? - zapytał nie odrywając od niej wzroku.
-To zwykły przypadek, one często chodzą po ludziach - odpowiedziała i oderwała się od jego ciała, wraz z zakończeniem piosenki. Uśmiechnął się pod nosem, ścierając kropelki potu, które zdążyły pojawić się na jego czole.
-Bardzo dobrze, widzimy się jutro, dziękuję wam - głos Danielle poinformował tancerzy o zakończeniu zajęć, na co wszyscy opuścili pomieszczenie. Bella udała się w stronę torby i zmieniając obuwie na ciężkie trapery ruszyła w stronę wyjścia.

-Liczę na kolejny przypadek - brunet pojawił się zaraz obok, wraz z tym samym uśmiechem.
Chciała odpowiedzieć, że też na to liczy, jednak jej mózg wyraźnie podpowiadał jej, aby nie mówiła nic.
-Świetni ci poszło Bella, jeśli Tom jutro się nie pojawi, powinniście tańczyć razem - nauczycielka przyznała, chwytając za dłoń Liama.
-Dziękuję - szepcząc z uśmiechem opuściła szkołę biorąc kilka większych oddechów. Nie mogła uwierzyć, że właśnie tańczyła z mężczyzną, na którego punkcie totalnie zwariowała.

***
-Ona cię znienawidzi, jeśli odbijesz jej chłopaka - Sophie krzyknęła, podskakując w miejscu.
-Ugh zamknij się, nie mam nic takiego w swoich zamiarach - brunetka westchnęła, uderzając lekko przyjaciółkę.
-A powinnaś - zaśmiała się czerwonowłosa, całując policzek dziewczyny.
-Jesteś okropna - Bella odwzajemniła uśmiech, owijając szyję ciepłym szalem.
-Widzimy się jutro na zajęciach, uważaj na siebie - mocno wyściskała dziewczynę, w końcu pozwalając jej opuścić mieszkanie.
-Jasne - szepnęła i ruszyła w drogę powrotną. Brunetka lubił spędzać wieczory z Sophie, ona zawsze poprawiała jej humor i pozwalała zapomnieć o rzeczywistości. Ciemne niebo z milionem jasnych gwiazd powodowało cudowną atmosferę na zewnątrz. Bella wybrała drogę, którą zawsze wracała do domu, pomimo braku oświetlenia doskonale wiedziała, gdzie zmierza. Nie bała się podążać ciemnymi uliczkami, znając dobrze dzielnicę miasta. Zamyślenie spowodowało, że całkowicie odpłynęła, nie zauważając, kiedy wpadła na umięśnionego mężczyznę.
-Uważaj jak chodzisz - syknął wrogo w jej stronę, Dostrzegła ogromny tatuaż na jego szyi i przenikliwe spojrzenie, które doskonale znała...

***
-Natychmiast przestań, będę cała mokra - dziewczyna wrzasnęła, uciekając od chłopaka, który rzucał w jej stronę ogromne kulki śniegu.
-Zmuś mnie - zaśmiał się, posyłając w jej stronę kolejną porcję białego puchu. Brunetka całkowicie straciła cierpliwość, kiedy zimna substancja znalazła się za jej plecami. Ze złością podbiegła do chłopaka i przewracając go na ziemie, obrzuciła jego twarz śniegiem, śmiejąc się przy tym jak małe dziecko.
-Tego ci nie daruję - szepnął i nabrał w ręce odpowiednią ilość puchu biegnąc w stronę uciekającej z wrzaskiem dziewczyny, wiedząc, że i tak ją dogoni.

***


Cześć kochani!
 Co powiecie na rozdziały co dwa tygodnie?
Będzie ktoś tu zaglądał?
Dajcie znać.
Kocham
Emily ♥

Szablon by S1K